Mamy prąd :)
Chciałabym się pochwalić, ze nareszcie mamy prąd na działce – nasz własny, nie pożyczony od sąsiada :)
Trwało to dosyć długo, bo już w listopadzie podpisaliśmy umowę o wykonanie przyłącza, zostało ono zrobione w maju – I ekipa przyjechała założyła skrzynkę, na początku czerwca II ekipa przyjechała podłączył kabel na słupie. Zadowoleni poszliśmy do PGE – pan odpowiedzialny za nasz rejon powiedział, że idzie się do dystrybucji, podpisuje umowę i już.... ale szybko się przekonaliśmy , że to nie takie proste. Okazało się ,że ponieważ zrobili nam przyłącze docelowe, musimy jeszcze raz odebrać warunki przyłącza na prąd budowlany – no więc grzecznie złożyliśmy podanie i czekaliśmy ok 2 tygodni- tak szybko tylko i wyłącznie dlatego, że maż pojechał i odebrał. Następnie elektryk podłączył erbetkę i znowu było czekania bo powiedzieli nam , że przyślą jakieś tam papiery – po 2 tygodniach kiedy dzwoniąc 10 razy dzienni nie dało się do nich dodzwonić, mąż pojechał złożył papiery odnośnie stanu instalacji, zapłaciła fakturę 85 PLN za podłączenie prądu budowlanego i po ok 4 dniach jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami prądu.
Czyż nie było to proste ;)
Reasumując:
Wielki minus dla PGE – nie da się do nich dodzwonić, a jak się dodzwonisz to potrafią wprowadzić cie w błąd. Ale to nic, ważny jest efekt końcowy :)
Na budowie przestój, schnie strop, a my zbieramy oferty na dach.