Pozwolenie na budowę, to nie takie proste ;)
Witam wszystkich!
Chcę się z wami podzielić najnowszymi wiadomościami, nareszcie udało nam się uzyskać pozwolenie na budowę!
Muszę przyznać, że trochę to trwało. Działkę kupiliśmy w sierpniu, po krótkiej euforii, kupiliśmy projekt i postanowiliśmy zacząć bieganinę za papierkami. Pierwsze uzgodnienia z energetyką, wodociągami – trwało to półtora miesiąca. Po dostaniu odpowiednich papierów – wszystkich jak nam się wydawało, umówiliśmy spotkanie z architektem – był to początek listopada, i tu się pojawiła pierwsza niespodzianka – nie mieliśmy zjazdu z działki. Zbytnio się tym nie przejęliśmy bo i tak zrobienie mapek miało trwać 3 tygodnie. W tym właśnie czasie pojechaliśmy do wydziału architektury, i coś nas tknęło, żeby pogadać co tam jeszcze trzeba załatwić . Okazało się, że poprzedni właściciel miał już wydane pozwolenie na budowę, a na jednej działce nie może być dwóch pozwoleń, mimo że tamto już dawno wygasło. Nie będę wnikać w szczegóły - wygaszenie pozwolenia zajęło jakieś półtora miesiąca.
Architekt miała zrobić adaptację w przeciągu miesiąca czyli do końca listopada , a oddał nam projekty na początku stycznia. Zadowoleni, że wreszcie można złożyć papiery o pozwolenie i co się okazało …... że z dniem 1 stycznia zmieniła się interpretacja przepisów i jeszcze trzeba dorobić adaptacje instalacji wewnętrznych. Szlak może człowieka trafić!!!!, no ale co zrobić, grzecznie załatwiamy.
W połowie stycznia składamy wreszcie papiery, 3 tygodnie po tym okazało się że brakuje uzgodnień z melioracją- dostarczamy i już z górki :) Dwa tygodnie później jesteśmy w posiadaniu pozwolenia na budowę.
Czyż to nie proste ? :)